Partyzancka Republika

12 września 2024 13:10

Dzień 1 września to najtragiczniejszy dzień w historii świata, dzień wybuchu II wojny światowej. II wojna światowa zebrała najobfitsze żniwo życia ludzkiego w historii. W ciągu 6 lat wojny zginęło ponad 60 milionów ludzi, co stanowiło około 3% całkowitej liczby ludności na świecie. Masowe mordy na ludności cywilnej, obozy śmierci, grabieże, terror przygotowane przez Niemców, podbitym krajom, stały się przysłowiowym piekłem na ziemi. Tylko nieliczne kraje były w stanie stawić wewnętrzny opór tym bestialskim działaniom, jednym z nich była Polska oraz mieszkańcy ziemi myślenickiej.

 

Wobec wrześniowej klęski, na ziemi myślenickiej, oddziały zaczęły powstawać już pod koniec września 1939 roku. Składały się one głównie z byłych oficerów, żołnierzy, urzędników i ogólnie ludzi, którzy już przed wojną angażowali się w różnego rodzaju działalność na rzecz państwa. Zaczęto również zbierać i zabezpieczać broń i amunicję pozostałą po wojsku polskim. W zorganizowanych, w oparciu o przedwojenny podział administracyjny obwodach, powiat myślenicki otrzymał kryptonim „Murawa”.

Od roku 1940 ze zdwojoną siłą przystąpiono do działania, w dalszym ciągu gromadząc broń, werbując w swe szeregi policjantów i urzędników różnego szczebla. Tworzono struktury mające zająć się wywiadem i sabotażem. Początkowo siłą zbrojną „Murawy”, była tak zwana terenówka. Byli to ludzie na stałe pozostający w konspiracji. Pierwsze klasyczne oddziały partyzanckie pojawiły się na naszej ziemi w roku 1943, składały się głównie z zdekonspirowanych członków terenówki, którzy musieli się w ten sposób chronić przed Niemcami. Liczba tych osób cały czas rosła, dlatego 3 lipca 1944 r. zdecydowano o powołaniu zgrupowania partyzanckiego Obwodu AK „ Murawa”, w którego skład weszło 10 oddziałów, o kryptonimach: „Prąd”, „Śmiały”, „Pościg”, „Potok”, „Odwet”, „Żółw”, „Szczerbiec”, „Szkoleniowy”, „Lisowczycy”, „Dąb”. 400 żołnierzy swój leśny dom znaleźli w paśmie Kamiennika i Łysiny.

27 lipca 1944 roku, podczas próby przekroczenie patrolowanego przez Niemców mostu w Dobczycach, zostaje zatrzymany partyzant. Mężczyzna zostaje aresztowany i przewieziony do miejscowego posterunku policji. Zatrzymanym okazał się podchorąży Andrzej Woźniakowski „Prawdzic”, adiutant Komendanta Obwodu „Murawa”, przewoził on meldunek do komendy AK w Krakowie. O fakcie zatrzymania „Prawdzica” natychmiast powiadomione zostało gestapo w Krakowie. Jak wynikało z kolejnej informacji około godziny 13 po aresztowanego miał przyjechać z Krakowa specjalny uzbrojony konwój, do tego czasu Andrzej Woźniakowski miał przebywać na posterunku pod silną strażą.

Obawy krakowskiego gestapo posterunkowym z Dobczyc wydawały się mocno przesadzone, gdyż nie sądzili oni, aby ktokolwiek podjął próbę odbicia zatrzymanego. Wynikało to z faktu, że do przewiezienia aresztowanego pozostawało raptem kilka godzin, a w Dobczycach stacjonowało około 100 żołnierzy Wehrmachtu, ponad 30 granatowych policjantów oraz dodatkowo kilku żandarmów. Jak się miało wkrótce okazać zapobiegliwość krakowskiego gestapo nie była wcale przesadzona. Jak wynika z relacji akcja rozpoczęła się 40 minut przed planowanym przekazaniem więźnia. Niemiecka załoga została kompletnie zaskoczona samym faktem ataku jak i natężeniem ognia z karabinów maszynowych. Niemcy zmuszeni zostali do wycofania i schronienia się w pobliskich budynkach. Jedna z grup biorących udział w akcji skierowała się na posterunek, czekał tam na nich zastępca komendanta i kilku funkcjonariuszy. Zarówno on jak i część jego podwładnych współpracowali z AK. Widząc nadchodzących partyzantów wstrzeli oni panikę wśród reszty załogi uciekając na wyższe pietra budynku, pozostawili aresztowanego tylko pod dozorem jednego strażnika Ukraińca. Ten próbując stawiać opór zginął od serii z karabinu maszynowego.

Cała akcja przeprowadzona przez oddział „Prąd” i żołnierzy „terenówki” trwała 10 min. Zakończyła się pełnym sukcesem i bez żadnych strat w ludziach. Następnego dnia kilkudziesięciu policjantów z Raciechowic w pełnym rynsztunku, przekonanych, że wybuchło powstanie, oddało się pod rozkazy Komendanta Obwodu. Wobec tak niekorzystnego dla okupanta obrotu sprawy Niemcy, aż do odwołania zdecydowali się na zamknięcie posterunków w tych dwóch miejscowościach. W wyniku tej decyzji Niemcy zniknęli z terenu na południe od rzeki Raby, a Komendant „Kosciesza” ogłosił powstanie partyzanckiej republiki znanej pod nazwą „Rzeczpospolita Raciechowicka”.

Na przełomie sierpnia i września 1944, kiedy sytuacja na froncie wydawała się być stabilną, Niemcy doszli do wniosku, że jest to dogodny moment, aby ostatecznie rozprawić się z partyzantami. Prawdopodobnie ta myśl zmotywowała do działania, odpowiadającego za zlikwidowanie partyzantów w rejonie Myślenic Heinricha Hamanna Hauptsturmfuhrera SS, znanego ze swoich zbrodni w rejonie Nowego Sącza.

Z pomocą jednego z urzędników o nazwisku Hanke, zorganizował on dwa spotkania z dowódcą oddziałów partyzanckich „Kościeszą”. Spotkania odbyły się dwukrotnie 27 i 30 sierpnia, jedno z nich na Rynku w Dobczycach. W trakcie rozmów Hamann, miał zagwarantować zaprzestanie ataków, w zamian za zaatakowanie partyzantki sowieckiej i komunistycznej przez AK. „Kościesza” natomiast zażądał zmniejszenia kontyngentów, zwolnienia więźniów, zaprzestania pacyfikacji oraz zakazu wejścia oddziałów niemieckich na teren republiki partyzanckiej. Rozmowy zakończyły się niepowodzeniem, a ich sens i właściwy cel do dziś jest przedmiotem dyskusji badaczy.

Do likwidacji partyzantów, Niemcy jak im się wydawało, przygotowali się bardzo dobrze. Do tego celu wyznaczono dwa bataliony żandarmerii w sile 400 osób, ściągnięte do tego celu z Nowego Targu, Nowego Sącza i Limanowej. Oddziały otrzymały wsparcie sześciu samochodów opancerzonych i lekkich czołgów. Siły polskie liczyły około 700 osób, w skład których weszły jednostki „Murawy”, żołnierze terenówki, Batalionów Chłopskich oraz oddziały podległe bezpośrednio Inspektoratowi Krakowskiemu AK. Słabością polskich oddziałów był brak broni przeciwpancernej i często słabe wyszkolenie strzeleckie żołnierzy. Oddziały partyzanckie wyposażone były głównie w broń maszynową oraz granaty.

O świcie 12 września Wincenty Horodyński „Kościesza”, komendant Obwodu AK „Murawa” wybierał się na inspekcję partyzanckich pozycji, położonych na terenie Rzeczpospolitej Raciechowickiej. O godzinie 8 rozległy się trzy strzały, był to sygnał alarmowy. „Kościeszy” zameldowano o rozpoczęciu niemieckiego ataku na polskie pozycje. W ślad za meldunkiem podążały serie z niemieckich karabinów i huk wybuchów. Rozpoczęła się bitwa.

Omawiając wspomnianą bitwę możemy wyróżnić w jej przebiegu trzy fazy:

Faza I. 12 września 1944 r., wcześnie rano, kolumna wojsk niemieckich lekceważąc niebezpieczeństwo przejechała przez Trzemeśnie i Porębę zatrzymując się, na końcu drogi prowadzącej do lasu między Kamiennikiem, a Łysiną. Kolumnie towarzyszyły dwa samochody pancerne oraz prawdopodobnie jeden lekki czołg nieznanego typu. W momencie wysiadania z ciężarówek, żołnierze niemieccy widząc kilka postaci w lesie oddali w ich kierunku strzały, w tym momencie Niemcy zostali dosłownie zalani lawiną ognia z broni maszynowej, a ich początkowy opór okazał się zupełnie nieskuteczny. Nieprzyjaciel szybko wycofał się do Myślenic.

Faza II to walka z drugą kolumną niemiecką, która nadjechała z kierunku Dobczyc i próbowała „związać” partyzantów swoim ogniem. Niemcy znajdujący się na szosie pomiędzy Lipnikiem, a Zasanią oddawali strzały na ślepo chcąc tym sposobem sprowokować oddziały partyzanckie. W trakcie tych działań nieprzyjaciel spalił kilka stodół natomiast w Lipniku zastrzelono trzech mieszkańców. Niemcy spostrzegli również oddział „Ostrogi” powracający z akcji w Trzemeśni, doszło do ostrej wymiany ognia w wyniku, której oddziały niemieckie zaczęły wycofywać się w kierunku Wiśniowej.

W tym momencie rozpoczyna się III decydująca faza bitwy. Niemcy po chwilowym chaosie w swoich szeregach, zwarli szyki i przy udziale samochodów pancernych ponownie ruszyli do walki. W takim szyku bardzo ostrożnie nieprzyjaciel zbliżył się do mostu w Glichowie, nie zdając sobie sprawy, że już od dłuższego czasu znajduje się na celowniku partyzantów. Drugi raz tego dnia Niemcy dali się zaskoczyć lawinom partyzanckiego ognia. Jednak po chwili udało im się opanować sytuację, podejmując walkę. Mimo początkowego oporu, odczuwający coraz silniej skutki ostrzału nieprzyjaciel zgromadził się wokół mostu szykując się do obrony okrężnej. Na miejsce walki, oprócz regularnych oddziałów partyzanckich, zaczęły również ściągać plutony „terenówki” oraz znajdujący się nieopodal pluton Batalionów Chłopskich.

Tuż przed zmrokiem w wyniku silnego natarcia Niemcy zmuszeni zostali do wycofania się w kierunku północnym. Przez całą noc i ranek, przybyłe w końcowej fazie bitwy oddziały, likwidowały nieliczne gniazda oporu nieprzyjaciela. Rano 17 września 1944 r. nad kompleks Kamiennika i Łysiny nadleciały samoloty, a w kompleks leśny wkroczyły trzy silnie uzbrojone oddziały wraz z czołgami i artylerią. Rozpoczął się szturm. Dopiero pod wieczór okazało się, że atak trafił w pustkę, a ostrzał spowodował jedynie straty własne nieprzyjaciela. W odwecie rozwścieczeni Niemcy dokonali krwawych pacyfikacji mordując i paląc domostwa w Wiśniowej, Lipniku i Pogorzanach, mordując mężczyzn, kobiety i dzieci oraz paląc domostwa.

Odpowiedzialny za te zbrodnie Heinrich Hamann ukrywał się aż do roku 1960, na terenie RFN, gdzie pod zmienionym nazwiskiem pracował jako kelner. Został jednak rozpoznany. Sąd w Bochum skazał zbrodniarza w roku 1966 na dożywocie.

Poszczególne oddziały AK nie zostały nigdy rozbite i prowadziły działania dywersyjne, aż do momentu rozwiązania Armii Krajowej wiążąc w tym czasie ponad kilkunastotysięczne siły Wehrmachtu, policji i żandarmerii.

Rok rocznie we wrześniu na Suchej Polanie myślenicki oddział PTTK organizuje imprezę rocznicową dla upamiętnienia tamtych wydarzeń. W programie msza święta, apel poległych, rekonstrukcja walk, oczywiście żołnierska grochówka i ognisko. Niestety, z racji upływu czasu nie ma już wśród uczestników zlotu Bohaterów tamtych wydarzeń, jest jednak żywa pamięć o nich i o ich poświęceniu w walce z niemieckim okupantem.

W tym roku również zapraszamy na Suchą Polanę w sobotę 14 września.

Cześć i chwała Bohaterom! 

 _____

Zdjęcia archiwalne pochodzą ze zbiorów Muzeum Niepodległości w Myślenicach.